Tina Hines, mieszkająca w Stanach Zjednoczonych kobieta, zdradziła swoją niezwykłą historię, która zmieniła jej życie na zawsze. W 2018 roku Tina straciła przytomność. Lekarze musieli walczyć o jej życie. Wtedy stało się coś niezwykłego.
Kobieta miała doświadczyć niecodziennego zjawiska – umarła na pół godziny. To właśnie wtedy, jak twierdzi, trafiła do Nieba i zobaczyła Jezusa. Tina opowiada, że doświadczenie to zmieniło jej życie i nadało mu nowego sensu, a ona sama stała się silniejsza i bardziej zmotywowana, by dzielić się swoją historią i inspirować innych.
27 minut w Niebie
W wyniku upadku z potężnym impetem na podjeździe domu, kobieta uderzyła głową o ziemię, co spowodowało poważne obrażenia. Na szczęście jej mąż, świadek tego niepokojącego zdarzenia, natychmiast reagował i bez wahania udzielał jej pomocy. Wzywając pogotowie i będąc wspieranym przez sąsiada, prowadzili oni resuscytację do momentu przybycia służb medycznych. Na chwilę Tina obudziła się.
Gdy ratownicy dotarli na miejsce, zaczęli wykonywać sztuczne oddychanie i aż sześć razy użyli defibrylatora. Kobieta w tym czasie, jak sama twierdzi, była w Niebie. Czuła wielki spokój, a Jezus wyciągał do niej ramiona.
„Tuż za stojącym Jezusem był ten niesamowity blask” – mówiła, cytowana przez „Fakt”.
Jej mąż był przerażony.
„Nigdy nie widziałem kogoś z wywróconymi do tyłu oczami i dosłownie zaczynającym robić się fioletowym” – opowiadał.
Lekarze stwierdzili, że Tina już zawsze może być niepełnosprawna. 5-10 minut w takim stanie może doprowadzić do poważnych spustoszeń w mózgu. Stwierdzono u niej pęknięty mostek, złamane żebra i rozcięcie na czole.
Kobieta od razu po przebudzeniu poprosiła o kartkę. Napisała na niej: „to jest prawdziwe”. Bardzo możliwe, że to, czego doświadczyła, to śmierć kliniczna.