Wiadomości, które napłynęły do nas z Belgii zszokują każdego. Okazuje się, że przedwczoraj na plaży w Blankenberge we Flandrii Zachodniej ratownik musiał poprosić grupę młodych osób, by zeszła z falochronu. Wystarczyło kilka chwil, a rozpętała się prawdziwa burza. Nie obeszło się bez policji.
Na falochronie przy plaży w Blankenberge we Flandrii Zachodniej znalazło się około 40 osób. „Brussels Times” trafiło na świadka tego zdarzenia, właściciela baru, który opisał dokładnie, jak młodzi ludzie zachowali się po tym, jak ratownik zwrócił im uwagę.
Doszło do bójki i zamieszek – młodzi wykorzystali wszystko, co mieli pod ręką, czyli głównie leżaki, parasole plażowe i kijki windsurfingowe. Ratownicy byli bezradni. Nie pozostawało nic innego, jak powiadomić policję.
Jak się okazuje, to nie powstrzymało grupy. Zaczęli sypiać piaskiem w oczy funkcjonariuszom policji. Wezwano posiłki. Dzięki liczniejszej grupy policjantów możliwe stało się opanowanie sytuacji. Doszło do aresztowani niektórych prowodyrów.
Nie minęło dużo czasu od zdarzenia, aby w jego sprawie zabrał głos burmistrz Blankenberge, Daphné Dumery. Postanowiła ona, że plaża nie będzie dostępna dla jednodniowych turystów. Zdecydowano także, by linie kolejowe wstrzymały wszystkie kursy do miasta.
„Nasze miasto potrzebuje przerwy. W niedzielę chcemy trzymać jednodniowych wycieczkowiczów jak najbardziej z dala od Blankenberge. Przyjmowani będą tylko mieszkańcy, właściciele domków letniskowych, nocujący w mieście turyści i osoby tutaj pracujące. Dzięki tym działaniom mamy nadzieję przywrócić spokój” – informuje w rozmowie z „Daily Star”.
Burmistrz miasta wyraziła swoje zaniepokojenie po tym, co stało się na plaży.
„Myślę, że to jest okropne. To bardzo złe dla ludzi, którzy przyjeżdżają z dobrymi intencjami i chcą spędzić w Blankenberge dzień. Myślę o dzieciach i ich rodzicach. (…) Większość awanturników została złapana. Wielu z nich miało długą listę wcześniejszych przestępstw” – podkreśla.