Od początku trwania protestów żona Rafała Trzaskowskiego wspiera strajk kobiet w Polsce. Biorąc udział w jednej z ostatnich manifestacji, została złapana przez policję, a sprawa trafi do sądu. W sieci pojawiło się szczere wyznanie żony polityka. Warto się z nim zapoznać.
Małgorzata Trzaskowska wspierała swojego męża w wyborach prezydenckich, a teraz aktywnie uczestniczy w protestach, które mają miejsce w całym kraju. Razem z tysiącami innych Polek wyraża swój sprzeciw wobec decyzji Trybunału Konstytucyjnego dotyczącej aborcji.
Żona prezydenta Warszawy wpadła w ręce policji
Małgorzata Trzaskowska w szczerym wpisie wyznała, co czuła po stracie swojego dziecka i jakie to było ciężkie przeżycie. Kobieta nie ma zamiaru siedzieć bezczynnie – razem z innymi Polkami bierze sprawy w swoje ręce.
„Jedyna myśl, jaka ci towarzyszy, to aby mieć wszystko jak najszybciej za sobą. Aby cierpienie twoje i nienarodzonego dziecka się jak najszybciej skończyło. Jedynym ludzkim rozwiązaniem, w każdym takim przypadku, jest jak najszybsza diagnoza i pozostawienie kobiecie wyboru. […] Nigdy nie pozwolę na to, aby moje dzieci zostały kiedykolwiek pozbawione tego Wyboru. To my – kobiety – powinnyśmy walczyć teraz i zawsze, wszelkimi środkami” – zwierza się Małgorzata Trzaskowska.
W minioną sobotę żona polityka spacerowała razem z innymi protestującymi. Doszło do przepychanek z udziałem służb bezpieczeństwa.
„To wszystko się kiedyś skończy. Policja znów będzie się zachowywać normalnie. Przestanie działać pod naciskiem Jarosława Kaczyńskiego. Przestanie bić kobiety pałkami, atakować je gazem, przestanie rozbijać demonstracje oddzielając od siebie poszczególne grupy protestujących, biorąc je w kocioł” – twierdzi żona Trzaskowskiego.
Małgorzata Trzaskowska powiedziała, że podczas manifestacji wpadła w ręce policji, która na samym początku kazała protestującym się rozejść, a później zaczęła spisywać osoby biorące udział w strajku.
„Dziś sama zostałam zamknięta w takim kotle, byłam trzymana kilka godzin i na koniec wylegitymowana. Odmówiłam jednak przyjęcia mandatu i sprawa zakończy się w sądzie” – wyznaje kobieta.
Żona prezydenta Warszawy ma jasne zdanie w tej kwestii. Według niej policjanci jedynie wypełniają rozkazy, które są im wydawane przez władze.
„Widziałam w oczach policjantów wstyd. Oni wiedzą, że my wiemy. Wstydzą się, bo zdają sobie sprawę, że są tylko ślepym bagnetem w rękach ludzi, którzy panicznie boją się utraty władzy” – komentuje żona polityka.
Małgorzata Trzaskowska zastanawia się:
„Skąd ten strach? Do tej pory ich przeciwnikiem byli głównie politycy z partii opozycyjnych, co tu dużo mówić – głównie mężczyźni. Dziś władza zadarła ze zwykłymi kobietami. Oni już wiedzą jak to się skończy. To tylko kwestia czasu”