Wielu mężczyzn za kierownicą staje się panami świata, królami drogi. Każdy ma własne przekonanie o prawidłowym zachowaniu na drodze. Uważa, że tylko on jeden jest dobrym kierowcą, wszyscy inni jadą za szybko, za wolno, nieuważnie i popełniają błędy. Z wyjątkiem jego jedynego. A niech tylko zauważy błąd, to przeklina, wyzywa od idiotów, wściekle trąbi.
Każdy jeden jest idealnym kierowcą, a wypadki zdarzają się zawsze z winy tego drugiego…
Można sobie wyobrazić irytację, jaka ogarnęła kierowców stojących na skrzyżowaniu w Michigan. Kiedy pojazd, który zatrzymawszy się przed znakiem stopu, przez kilkanaście minut nie ruszał z miejsca.
Stojący blisko niego widzieli, że droga jest pusta i mógłby ruszyć, a on stał w miejscu…
Zrobił się trudny do opisania jazgot od ryczących klaksonów.
Prostopadłą drogą przejeżdżał 16-letni Max Greenwood. Spojrzał na kierowcę i zaniepokoił się sytuacją. Zatrzymał się. Podbiegł do blokującego przejazd samochodu żeby sprawdzić co się dzieje.
Kierowca wydawał się zamroczony. Wyszeptał tylko, że ma spadek cukru we krwi. W tym momencie z samochodów wysiadły jakieś dwie kobiety. Max szybko spytał czy mają coś słodkiego. Jedna miała colę, wróciła do samochodu i zabrała butelkę. W tym momencie Max wykręcił numer pogotowia. Kobieta dała się napić kierowcy, ale to niestety nie poprawiło jego stanu. Na szczęście po chwili zjawiła się karetka i zabrała kierowcę do szpitala.
Szybka interwencja uratowała mu życie.
Nawet do czasu przyjazdu karetki nie milkły klaksony zniecierpliwionych kierowców. I tylko 16-latek i dwie kobiety wysiadły z samochodów, by sprawdzić czy kierowcy nie jest potrzebna pomoc…
„Zawsze ma się nadzieję, że dziecko zrobi to, co trzeba, a kiedy tak się stało, byłam bardzo dumna. Obecnie wiele dzieci w jego wieku myśli tylko o sobie. A on zadziałał,” – mówi Mary Ann Pudelko, mama Maxa.
My także jesteśmy dumni z postawy chłopca, w przeciwieństwie do reszty kierowców, stojących wtedy za potrzebującym pomocy mężczyzną…