in

Ksiądz powiedział im, że nie zasługują na to, aby brać ślub. Czy miał rację?

Ślub to niezapomniana i jedyna w swoim rodzaju uroczystość, która wiąże się w mnóstwem emocji, ale także z mnóstwem kwestii dotyczących przygotowań. Obok spraw urzędowych, wybrania pięknej sukni ślubnej i garnituru, zapraszania gości, ważne są także dekoracje.

One bowiem tworzą wspaniały klimat podczas kościelnej uroczystości. I chociaż każda para godzi się z radością na to, żeby potraktować te przygotowania jako niezapomniane chwile – nie zawsze są to chwile, które dobrze się wspomina.

Tak stało się w przypadku pewnej pary młodej, której ksiądz nie był zanadto przychylny.

O całej tej przykrej historii zdecydowała się opowiedzieć po czasie panna młoda:
„Kiedy wybraliśmy się na nauki małżeńskie z moim przyszłym mężem, ksiądz od razu sprawił wrażenie, jakby nie podobało mu się to, że chcemy wziąć ślub. Bardzo szczegółowo i dobitnie tłumaczył, jak powinno wyglądać małżeństwo, ile powinniśmy mieć dzieci… Byliśmy zaskoczeni. Nigdy nie sądziłam, że ksiądz może komuś zaglądać do łóżka, ale potem przymknęłam na to oko. Uznałam, że po prostu musimy przez to przejść.

Parę tygodni przed tym, jak miał być nasz ślub, spytałam się naszego duchownego, co może stanowić dekoracje podczas uroczystości. Ksiądz powiedział nam, że mogą to być dekoracje wzdłuż ławek, biały dywan, który planowaliśmy tamtego dnia rozłożyć, a także kwiaty blisko ołtarza. Nie przyszło nam wówczas do głowy zapytać o coś, co podczas ślubu okazało się być rzeczą niezwykle ważną.

Po tym, jak skończyliśmy składać przysięgę, a msza się skończyła i wyszliśmy z kościoła, byliśmy bardzo zaskoczeni. Nasi znajomi sypali nam ryż na głowę, drobne monety.

Kiedy z mężem zbieraliśmy te drobne rzeczy, zbierałam te drobnostki, przeszedł koło nas ksiądz, machając głową na znak, że mu się tu zupełnie nie podoba. W tamtej chwili wiedziałam, że nie będzie to po jego myśli, ale wiedziałam też to, że kościelny może po nas posprzątać. Zresztą, sądzę, że nie jest to niespotykana rzecz podczas ślubu.

Wyobraźcie sobie, jaka byłam zaskoczona, kiedy po paru minutach od tamtej chwili przyszedł ksiądz ze szczotką i szufelką i wręczył je nam, żebyśmy wszystko doprowadzili do ładu… Nie sądziłam, że ktoś powie mi, żebym sprzątała w sukni ślubnej.
 
Mój mąż był oburzony zaistniało sytuacją, udał się na zakrystię i odstawił to, co wręczył nam ksiądz. Przekazał mu, że nie będzie sprzątać, ani on, ani jego żona, ponieważ to jest ich ślub, a to, do czego doszło, przechodzi ludzkie pojęcie. Ksiądz nie czekał z wypowiedzeniem dosadnej opinii:
„Nie zasługujecie na to, abyście zostali dopuszczeni do ślubu kościelnego i gdybym tylko wcześniej mógł to przewidzieć, nie zostałby on przeze mnie udzielony”.
 
Zaniosłam się płaczem. Ze łzami ściekającymi po policzkach, a tym samym – z makijażem daleko odbiegającym od ideału, pojechałam z mężem i gośćmi na weselną salę. Bliscy pocieszali mnie, że nic takiego się nie stało i to nie pozwoli zepsuć zabawy. Ale ja obawiałam się wtedy, że pamięć o tym wśród gości pozostanie na dłużej niż piękno uroczystości.
 
Na szczęście już po niedługim czasie, nikt nie wspomniał o tym nawet słowem. Atmosfera się rozluźniła, ale w sobie trzymałam wszystkie emocje związane z tą sytuacją i wiedziałam, że tego tak nie zostawię. Ksiądz nie postąpił tak, jak powinien. I chciałabym, żeby nikomu nie przyszło się już przejmować takimi sprawami podczas tak pięknego dnia. Mało tego… zanim jeszcze nie opuściliśmy kościoła, ksiądz zwinął biały dywan. Brak mi słów na to, co się stało. Tym, bardziej, że za ślub oczywiście zapłaciliśmy. Poza tym, że przygotowania opierały się na sferze duchowej, to niestety także finansowej. Zrobiliśmy wszystko, co powinniśmy, a w zamian dostaliśmy dość nieciekawe wspomnienie, które prędko nie zgaśnie. Ciekawi mnie tylko to, czy byliśmy tą ,,wyjątkową parą”, której tak zrobił, czy było to robione przez niego notorycznie.”

Źródło i Fotografie: youtube