Coraz więcej jest wrażliwości na los zwierząt. Coraz więcej ludzi dostrzega konieczność reagowania i nie pozostaje obojętnym wobec zagrożeń.
Czasem jednak zdarza się lekka nadgorliwość…
Kiedy przechodnie usłyszeli ciche piski ze studzienki kanalizacyjnej zajrzeli do środka i zobaczyli małe szczeniaczki.
Jedna z osób zadzwoniła po strażaków, żeby zorganizowali akcję pomocy szczeniętom.
Ludzie byli przekonani, że szczenięta to małe labradory, które właściciele wyrzucili do studzienki.
Po 20 minutach przyjechali strażacy i sprawnie wydobyli maluchy na zewnątrz.
Zabrali je do organizacji zajmującej się pomocą zwierzętom, gdzie usłyszeli, że niepotrzebnie organizowali całą akcję. Szczenięta bowiem to nie małe labradory, ale małe liski.
W tym okresie akurat lisy mają młode i szukają bezpiecznych norek i kryjówek żeby tam urodzić i podchować młode. Lisia mama wybrała studzienkę kanalizacyjna na taką bezpieczną przystań.
Zapadła decyzja, żeby odstawić maluchy na miejsce w nadziei, że mama zechce wrócić i się nimi zająć.
Postanowiono, że konieczna będzie jednak akcja obserwacyjna i w razie czego trzeba będzie zabrać je do specjalistycznego ośrodka dla dzikich zwierząt.
These firefighters in rescued what they thought were puppies from a storm drain… but it turns out they're red foxes!
What to do now?
Reporter @AbeytaCBS4 shares the story: https://t.co/ubpMJjjj8h
(📹: Colorado Springs Fire Department) pic.twitter.com/Mksg0A0IJH— CBSDenver (@CBSDenver) March 16, 2018
Tym razem wszystko zakończyło się szczęśliwie i mama wróciła po swoje maleństwa, które przebywały poza tymczasowym domem niezbyt długo. Ale mogło być znacznie gorzej.
W miejscach, gdzie osiedla ludzkie łączą się z dziką przyrodą, dość często dochodzi do takich pomyłek. Pamiętajcie, że zawsze lepiej wezwać eksperta zanim zabierze się młode z legowiska.