19-latka opowiedziała historię, która w momencie przykuła uwagę każdego. Wszystko miało stać się na Jarmarku Bożonarodzeniowym. Wspaniała zabawa przerodziła się w prawdziwy dramat, kiedy dziewczyna obudziła się następnego dnia. Zobaczyła na swojej skórze ślad po igle.
Uważa, że ktoś jej coś wstrzyknął podczas jarmarku, przez co straciła przytomność. Teraz ostrzega inne kobiety. Taka sytuacja może się przytrafić każdemu…
Nie ma wątpliwości co do tego, że niebezpieczeństwo potrafi czyhać niemal na każdym kroku. Przekonała się o tym na własnej skórze Anya Whitaker-Keating, która poszła ze swoją przyjaciółką na jarmark świąteczny w Manchester. Dziewczyna nie miała pojęcia, że zabawa zakończy się tak fatalnie.
19-latka przechadzała się po rynku, piła drinki, kiedy w pewnej chwili straciła przytomność. Według przyjaciółki zachowywała się tak, jakby była bardzo pijana, a tak naprawdę nie wypiła dużo.
„Zarezerwowałyśmy hotel, ale nie pamiętam, żebym do niego dotarła, pamiętam tylko, że obudziłam się rano, pociłam się i nie wiedziałam, co się stało” – powiedziała Anya, cytowana przez „Daily Mail”.
Ślad po igle
Kobieta zobaczyła następnego dnia na swojej nodze ślad po igle. Trafiła na pogotowie i tam dostała szczepionkę przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B. Póki co lekarze nie są w stanie potwierdzić, czy ktoś coś wstrzyknął 19-latce.
„To przerażające. Byłem naprawdę zszokowana, że to się stało” – mówi zrozpaczona dziewczyna. Od czasu tego incydentu 19-latka unika wyjść na miasto.
Trwa śledztwo w tej sprawie. W ostatnim czasie w Wielkiej Brytanii doszło do „nagłej epidemii” tego typu sytuacji. Kobiet, które przeżyły to samo, jest o wiele więcej…