in

Matka wyrzuca własne dziecko do śmietnika. Po 28 latach jego tata widzi w telewizji coś szokującego!

Rodzimy się po to, żeby żyć. Brzmi jak banał ale nim nie jest. Bywa, że ktoś czuje się uprawniony do decydowania o czyimś życiu. Najbardziej szokujące są historie, gdy kimś takim okazuje się być własna matka.

Robin Barton urodził się 28 lat temu i został skazany przez swoją matkę na śmierć, porzucony tuż po narodzinach na śmietniku. Okazał się być silnym dzieckiem i przetrwał w niesprzyjających warunkach, aż do czasu, kiedy jego cichy płacz usłyszał policjant Michael Buelna, podczas patrolu.

Dziecko było ledwie żywe, wyrzucone na śmietnik tuż po porodzie.
Nagie, całe we krwi, w worku owodniowym i z nie odciętą pępowiną. Ale całe szczęście jeszcze żyło…

Robin trafił do szpitala, gdzie udało się ustalić tożsamość jego matki.
Była nią 19-latka, która w ciążę zaszła z przypadkowego kontaktu, z mało znanym jej mężczyzną. Została oskarżona i skazana na 3 lata pozbawienia wolności, za zagrożenie życia dziecka i usiłowanie zabójstwa.
Dzięki czujności policjanta, Robin nie tylko przeżył, ale dostał szansę na dobre życie. Został adoptowany przez ludzi, którzy otoczyli go wielka miłością i zaspokoili wszystkie jego emocjonalne potrzeby, zapewniając mu jak najlepsze warunki do rozwoju.

Ta historia żyła w nim przez lata.
Przybrani rodzice nie ukrywali przed nim tych wszystkich wydarzeń. Robin marzył kiedyś o tym, że spotka policjanta, do którego zawsze odczuwał wdzięczność. Za każdy dzień, który dane mu było przeżyć we wspaniałej rodzinie.

Postanowił odszukać swojego wybawcę.
Policjant był już na emeryturze. Robin odwiedził go w domu emerytowanego policjanta, gdzie miało miejsce wzruszające spotkanie. Robin dowiedział się, że policjant także wychowywał się w rodzinie zastępczej, porzucony przez rodziców, więc dobrze rozumiał co czuł Robin.

Spotkanie pokazały lokalne media, przez co zgłosił się mężczyzna, który z różnych podawanych faktów wysnuł podejrzenie, że to on jest ojcem Robina.
Przypuszczenia mężczyzny się potwierdziły. 28 lat temu poznał 19-latkę, z którą miał przelotny romans. Wiedział, że zaszła w ciążę ale zniknęła i nie wiedział co się z nią stało. Robin dowiedział się wówczas także, co stało się z jego matką. Po opuszczeniu zakładu karnego przeniosła się do Meksyku, gdzie założyła rodzinę. Poprosił o spotkanie i ona się zgodziła.
„Chcę się z nią spotkać. Nie mam do niej żalu. Była wtedy tylko bardzo młodą, zagubioną dziewczyną.”

Choć los Robina mógł być przesądzony, on sam wymknął się niechybnej śmierci.
Wyrósł na wspaniałego człowieka. Nie pielęgnuje w sobie żalu ani złości. Przeciwnie, docenia każdą minutę życia. Odczuwa wdzięczność, szacunek do wszystkich ludzi, którzy przyczynili się do tego, że jest na tym świecie. Zawsze stara się czynić dobro, przekonany, że nie bez powodu, to wszystko się wydarzyło.
Podziel się tą wspaniałą lekcją pokory i wdzięczności wobec cudu istnienia.

Źródło: heftig.de, acb7news.com, lifedaily.com