Kiedy Nicola i Todd Bailey spodziewali się drugiego dziecka z radością przyjęli wieść, że będą to bliźnięta.
Nicola była pod opieka lekarzy. Była regularnie badana i nic nie wskazywało na to, że coś może pójść nie tak. Ale w 32 tygodniu Nicola dostała bolesnych skurczy i z niepokojem myślała o stanie swoich dwóch dziewczynek, które właśnie rodziły się o wiele za wcześnie. Od razu po porodzie dziewczynki zostały zabrane szybko pod opiekę specjalistów.
Wtedy do Nicoli przeszedł lekarz, który prowadził jej ciążę i powiedział „przykro mi”.
Serce mamy waląc jak szalone podeszło jej do gardła. Nicola była pewna, że przedwczesny poród spowodował komplikacje u którejś z dziewczynek.
Ale powód był inny.
Lekarz nie rozpoznał w czasie ciąży zespołu wad wrodzonych, spowodowanego obecnością dodatkowego chromosomu. Jedna z dziewczynek miała zespół Downa, o którym aż do tej chwili rodzice nie mieli pojęcia.
Nicola odetchnęła z ulgą. Jest pielęgniarką i doskonale rozumie ograniczenia fizyczne i intelektualne dzieci z zespołem Downa. Dobrze też wie, że są kochane i wrażliwe. I nie miała zamiaru przejmować się jej „wadami”.
„Widocznie taka się nam miała urodzić. Byliśmy może trochę zaskoczeni, ale gdybyśmy wiedzieli wcześniej, niczego by to nie zmieniło.”
„Nasza rodzina jest wyjątkowa i nie zamieniłabym jej za nic w świecie. Harper to Harper, a Quinn to Quinn. Nie są takie same, więc staram się ich nie porównywać.” – dodaje
Życzymy dużo szczęścia tej cudownej rodzinie. Mamy nadzieję, że bliźniaczki będą się dobrze chować i wyrosną na piękne kobiety.