Pandemia koronawirusa wywróciła nasze życie do góry nogami i zmusiła nas do zmiany zachowań. Nie wszyscy jednak traktują to poważnie, a już na pewno nie ci, którzy pomimo zamkniętych stoków i hoteli, ruszyli tłumnie w polskie góry. Na karkonoskich szlakach roi się od turystów. Niektórzy robią rzeczy, które przechodzą ludzkie pojęcie.
Nie od dziś wiadomo, że góry w zimie są piękne, ale i bardzo niebezpieczne. Niejednokrotnie słyszeliśmy o tragediach, które dochodziły przez brak rozsądku i doświadczenia. Spacerowicze niejednokrotnie bardzo ryzykują, aż włos się jeży na głowie.
Turyści łamią zasady reżimu sanitarnego
„Zjazdy na jabłuszkach stromymi szlakami, selfie nad przepaścią. Na co jeszcze wpadną goście w Karkonoszach? Apelujemy o rozsądek, o planowanie tras, o odpowiednie przygotowanie, nie tylko sprzętowe, ale i kondycyjne i nawigacyjne” – czytamy we wpisie, który pojawił się w mediach społecznościowych Karkonoskiego Parku Narodowego.
W sieci pojawiło się mnóstwo komentarzy na temat nieodpowiedzialnych turystów. Niektórzy przypomnieli, że ci, którzy ryzykują własnym życiem, narażają nie tylko siebie, ale także ratowników górskich, którzy będą musieli później wyruszyć na pomoc.
„Ostatnio pani na jednej z sudeckich grup stwierdziła, że nikt jej nie będzie mówił, gdzie jej dzieci mają jeździć na jabłuszkach i że jak one chcą jeździć na szlaku, to jeżdżą na szlaku. „Nikomu nic do tego” – dodała. Także może pora skończyć te apele i przejść do rzeczy?” – proponuje jedna z internautek.
„Dopóki będziecie pobłażać i kiwać paluszkami, to możecie czuć się współwinni wzrostu głupoty u turystów. Turysta to taka istota, co na siłę będzie sprawdzała granice możliwości „cwaniakowania”.”
„Niestety, kary i mandaty to jedyna forma odczuwalna, że coś robi się nie tak” – zwrócił uwagę inny komentujący.
Problem nieodpowiedzialnych turystów nie dotyczy tylko Karkonoskiego Parku Narodowego. Internautka, która odwiedziła kaszubski Ośrodek Koszałkowo-Wieżyca opowiadała o tym, że na parkingach nie ma miejsc, a na stokach notorycznie łamane są zasady reżimu sanitarnego.
„Ludzie zjeżdżają na sankach, plastikowych jabłuszkach. Nikt nie przestrzega dystansu i mało kto ma założoną maseczkę. […] Godzinę się stoi w kolejce, żeby zamówić jedzenie na wynos, a drugie tyle na jedzenie się czeka” – relacjonuje kobieta.
Turyści nie robią sobie nic również z komunikatów Tatrzańskiego Parku Narodowego i TOPR-u. Oczywistym jest, że w Tatrach panują warunki atmosferyczne nieodpowiednie dla osób niedoświadczonych i jest drugi stopień zagrożenia lawinowego, ale to nikomu nie przeszkadza. Wciąż nie brakuje tych, którzy za największą atrakcję mają poruszanie się po tafli lodu tatrzańskich stawów.
Policjanci, strażnicy miejscy i pracownicy parków narodowych zazwyczaj tylko upominają turystów. Co o tym sądzicie? Dajcie znać w komentarzu!