Na początku tego roku w mediach społecznościowych pojawiło się nagranie pewnej nauczycielki, które w momencie przykuło uwagę każdego. Kobieta przekazała w nim, ile zarabia i podkreśliła, że „nie chce być w tym kraju szmatą do wycierania podłogi”. Jakiś czas temu filmik został zaktualizowany.
Nauczycielka w pierwszym nagraniu powiedziała, że jej pensja to 2872,80 zł.
„Dostałam ze sto wiadomości, wśród których był hejt, poniżanie i mówienie o tym, że nic nie robię” – przyznała.
Kobieta kocha swoją pracę, jednak nie wyobraża sobie tego, że nic się nie zmieni tej kwestii. Uważa, że połowa młodych nauczycieli „nie będzie miała co do garnka włożyć”.
„Nie po to studiowałam siedem lat. Nie po to robiłam miliony kursów i szkoleń. Nie po to wydałam na to kupę kasy, żeby teraz z tego rezygnować. Kocham swoją pracę, uwielbiam przebywać z dziećmi, ale nie pisałam się na takie coś. Ja nie chcę być w tym kraju szmatą do wycierania podłogi” – wyjaśniła.
@nauczycielka.i.pies Hejt za 3.. 2.. 1.. Nie wierzysz? Wejdź na moją relację i zobacz wyciągi innych nauczycieli. #nauczyciel ♬ Witch Familiar (Classical) [Classic](143628) – dice
Podwyżka, z której można być zadowolonym?
W ostatnim czasie doszło do aktualizacji nagrania ze stycznia. Jak się okazało, kobieta dostała podwyżkę.
„Doczekałam się i na tym pasku widnieje moja podwyżka”
@nauczycielka.i.pies Chciałam tylko dodać, że nie wszyscy nauczyciele mają dodatek wiejski i wychowawczy 😊
Kwota, o której mowa, to 2909,74 zł. Trzeba przyznać, że różnica jest dość niewielka. Zauważyli to internauci.
„Te pensje to jest żart” – czytamy w komentarzach.
„Co ty zrobisz z tak ogromną ilością pieniędzy?!” – ironizuje ktoś inny.
„To rzeczywiście podwyżka… Śmiać się, czy płakać?” – piszą internauci.
Źródło: o2.pl