in ,

Lekarze wpuścili psa do sali, gdzie leżał umierający facet. To co wydarzyło się później, łamie serce!

Nie od dziś wiadomo, że więź łącząca ludzi z psami jest niesamowicie silna. Dla wielu osób ich pupile są ich jedynymi przyjaciółmi. Zawsze niestety przychodzi chwila, gdy trzeba się pożegnać.

Przeważnie to ludzie muszą pogodzić się z odejściem czworonogów. Ten przypadek jednak będzie inny.

W amerykańskim stanie Kalifornia, 33-letni Ryan Jessen trafił do szpitala w stanie krytycznym. Doznał wylewu krwi do mózgu i zapadł w śpiączkę.

Mężczyzna bardzo długi czas przebywał w śpiączce. W listopadzie 2016 roku jego rodzina podjęła bardzo trudną dla nich decyzję. Wiedzieli, że nie było już szansy dla Ryana i jedynie aparatura utrzymywała go przy życiu. Zdecydowali się odłączyć go od maszyny. Kiedy zebrali się wokół leżącego mężczyzny, dostrzegli, że brakuje tam ważnego członka rodziny, jakim była jego suczka Mollie.

W jednej z rozmów wspomnieli lekarzom o więzi jaka łączyła Ryana i jego psa, a ci wyrazili zgodę na wpuszczenie go na oddział OIOM’u. Pozwolili, by pożegnała się ze swoim właścicielem. Mollie chyba rozumiała powagę sytuacji, że to ostatni raz gdy go widzi, bo cicho skomlała i czule dotykała noskiem jego twarzy. Ten wzruszający widok rozczulił nie tylko rodzinę, ale również personel szpitala.