in

Z posesji pani Ewy zniknęły wszystkie drzewa podczas jej nieobecności. Winny okazał się sąsiad.

W ostatnim czasie w Żukowie w województwie pomorskim doszło do niewiarygodnej sytuacji. Pani Ewa postanowiła wyjechać na weekend. Nie spodziewała się jednak, że po powrocie do domu zastanie coś takiego. Z jej ogrodu zostały wycięte drzewa. Była to sprawka sąsiada, któremu przeszkadzały ze względu na wysokość. Sprawą zajmuje się policja.

Pani Ewa to właścicielka pięknego ogrodu, z którego podczas jej nieobecności, wycięto dosłownie wszystkie drzewa – razem było ich 15.

Sprawa trafiła na policję. Sąsiad kobiety od razu przyznał, że to on jest za wszystko odpowiedzialny.

„Całą tę działkę z domem kupiłam właściwie dlatego, że urzekły mnie te drzewa, ten piękny, zielony zakątek. Gdyby nie to, nie zdecydowałaby się na zamieszkanie tutaj, bo dom wymagał poważnego remontu. Ale spodobało mi się otoczenie” – tłumaczy właścicielka posesji.

„Sąsiad jakiś czas temu mówił, że przeszkadzają mu te wysokie drzewa. Ale ja tłumaczyłam, że muszę najpierw zająć się domem, że jak z tym sobie poradzę, to pomyślę o tym co zrobić z drzewami.”

Mężczyźnie przeszkadzały drzewa, ponieważ rzucały cień na jego dom, a poza tym według niego stwarzały zagrożenie. Postanowił więc wysłać pismo do Urzędu Gminy. Ostatecznie pani Ewa otrzymała dokument z urzędu, w którym przeczytała, że nie musi wycinać drzew, jeśli nie chce, a jeśli jednak ma taki zamiar, potrzebna jest do tego oficjalna zgoda.

Właścicielka posesji wyjechała na weekend. Podczas wyjazdu dostała telefon od mamy, która poinformowała ją, że w ich ogrodzie wycinane są drzewa. Kobieta natychmiast zadzwoniła na policję. Tam dowiedziała się, że jeśli doszło już do wycięcia drzew, konieczne jest osobiste stawienie się na komendzie i złożenie zawiadomienia.

„Moja mama jest starszą, schorowaną kobietą, niedowidzi, rzadko wychodzi z domu, zwłaszcza teraz w czasie pandemii. Ale ja wiedziałam, że za wycinką drzew stoi mój sąsiad. Na jego działce znajdowały się pnie drzew, a na mojej zostały tylko gałęzie. Nawet podeszłam do nich do domu i zapytałam, czy zdają sobie sprawę, co zrobili. Ale śmiali mi się w twarz.”

Pani Ewa nie może pogodzić się ze stratą ukochanych drzew. Policja zajmuje się sprawą, ale nikt nie przywróci jej zielonego zakątka. Sąsiad wciąż próbuje się tłumaczyć z tego, co zrobił:

„To były bardzo wysokie drzewa, rzucały cień na mój dom, nie mieliśmy w ogóle słońca. Rozmawiałem z sąsiadką i mówiłem jej o tym. Nie wiem dokładnie, kto jest właścicielem tamtej działki, ale rozmawiałem z taką starszą kobietą, która tam chodzi z psem i mówiła, że ona z córką sobie nie poradzi z tymi drzewami. No to ja powiedziałem, że jak będę miał kilku chłopa, to my te drzewa zetniemy. No i tak zrobiliśmy. Ona nawet mówiła, że nie chce żadnego drewna widzieć u siebie na działce, no to przerzuciliśmy od razu kłody na moją stronę”

Źródło: expresskaszubski.pl