Życie

Kazał synowi iść w deszczu do szkoły. Jechał za nim i filmował – to była kara za to, co zrobił.

Ile rodziców, tyle jest metod wychowawczych. W teorii to rodzice najlepiej znają swoje dziecko i powinni wiedzieć, jaka metoda nauczy je właściwego postępowania. Nie ma bowiem uniwersalnych zasad. To, co dla jednego dziecka jest karą łamiącą serce i charakter, dla innego jest błahostką. Historia tego ojca otworzyła dyskusję na temat stosowania kar w ogóle.

“Mój syn sprawiał kłopoty w szkolnym autobusie, więc nie może jeździć nim przez trzy dni. Został wyrzucony, bo obraził innych uczniów, a takie zachowanie nie może być tolerowane.”

Haydon, który ma 10 lat, za swoje zachowanie, został ukarany przez ojca. Jego szkoła jest oddalona o 1,6 kilometra od domu. Ojciec zdecydował, że nie będzie podwoził syna, ale za to, że nie potrafi się zachować w autobusie, będzie chodził do szkoły pieszo. Bez względu na pogodę. Ojciec jechał za nim i pilnował jego bezpieczeństwa. Nagrał filmik, żeby w razie czego przypomnieć mu, że za swoje czyny trzeba ponieść konsekwencje.

Jednego dnia lało jak z cebra. Ale ojciec był uparty, nawet wtedy nie podwiózł syna do szkoły. Opublikował film z jego marszu w deszczu do szkoły i podpisał:

„Był naprawdę niegrzeczny, więc musi iść do szkoły w deszczu”
Bryan ojciec Haydona zadzwonił od szkoły i zapytał o to, jak zachowuje się jego syn. Usłyszał, że jest bardzo grzeczny i nie przeszkadza tak, jak to mu się wcześniej zdarzało.
 
Dla ojca to wystarczający dowód na właściwość swojej decyzji.


 
“Wychowuj swoje dzieci, nie bój się być rodzicem. Dzieci potrzebują tego w dzisiejszych czasach “ – mówi Bryan
 
Jednak publikacja lekcji wychowania spotkała się z innym przyjęciem niż Bryan się tego spodziewał.
 
Spłynęła na niego lawina krytyki począwszy od nieadekwatności kary do czynu, łamania charakteru dziecka, znęcania, aż po publiczne kompromitowanie chłopca.
 

 
Bryan odpowiada, że kocha swojego syna, który wie o tym, nawet wtedy, gdy musi ponieść karę.
 
Wiele osób biorących udział w zażartej dyskusji popierało ojca:
 
“Osobiście pochwalam Twoje wychowanie. O wiele więcej osób powinno tak robić.”
 
Film Bryana obejrzało milion ludzi.
 


 
Niewątpliwie ojciec udostępniając film, był dumny ze swoich metod i zadowolony z rezultatów. Czy jednak wystawianie swojego dziecka na publiczną ocenę, nie naraziło jego dóbr osobistych i nie przyniosło więcej szkód niż korzyści. Jak sądzicie?