Kilka dni temu doszło do sytuacji, gdzie nie przyjęto 2-letniego dziecka do jednej z poradni w Polsce. Mimo iż chłopczyk płakał i cierpiał, a poczekalnia była pusta, lekarka powiedziała, że go nie przyjmie.
Mama zdecydowała, że samodzielnie zdejmie dziecku gips w domu. Wtedy ujrzała coś strasznego.
2-letnie dziecko pomimo strasznego bólu nie zostało przyjęte w przyszpitalnej poradni przy ulicy Dekerta w Gorzowie w województwie lubuskim. Mama nie była w stanie dojść do porozumienia z lekarką. Postanowiła, że wróci do domu i sama zdejmie dziecku gips. Nie spodziewała się jednak takiego widoku.
Szokujące doniesienia
Nikodem z Myślibiorza to 2-letni chłopiec, który złamał sobie obojczyk. Nosił gips od 9 września i po czterech tygodniach przyszedł czas, aby go zdjąć. 5 października mama zadzwoniła do gorzowskiej poradni, ale nikt nie odbierał. Dziecko wyło z bólu, więc kobieta zdecydowała, że po prostu tam pojadą. Pani Monika we wtorek wzięła syna do przychodni. Doszło tam do absurdalnej sytuacji.
„W rejestracji kazano mi iść z dzieckiem do pani chirurg, która miała zadecydować o tym, czy przyjmie syna. Lekarka powiedziała, że nie ma miejsc i mam się zapisać na wolny termin, choć w poczekalni nie było nikogo” – mówi pani Monika w rozmowie z Faktem.
Lekarka nie dawała dojść do słowa pani Monice, więc ostatecznie kobieta wróciła z dzieckiem do domu i zaczęła samodzielnie zdejmować gips. Okazało się, że pod nim znajduje się straszna rana. Doszło do zapalenia skóry. Mama powiedziała lekarzowi rodzinnemu o tym, co miało miejsce w szpitalu. Sprawa została nagłośniona. Skomentował ją szpital:
„Zostało wszczęte postępowanie wyjaśniające w związku z medialnymi doniesieniami dotyczącymi rzekomo niewłaściwego zachowania lekarza w Poradni Chirurgii Dziecięcej Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wielkopolskim. Bo naszą misją jest niesienie pomocy ludziom, którzy powierzyli nam swoje zdrowie (…) Jeśli potwierdzą się zaniedbania – szpital wyciągnie konsekwencje. Do czasu zakończenia postępowania apelujemy o powstrzymanie się od wydawania pochopnych wyroków i oceniania szpitala przez pryzmat jednego wydarzenia” – zaznacza Agnieszka Wiśniewska z gorzowskiego szpitala, jak cytuje „Fakt”.