W przygotowanie przyjęcia weselnego młodzi wkładają dużo zaangażowania i środków. Chcą w zamian tylko jednego – by ten dzień był dla nich niezapomnianym przeżyciem, pięknym i najlepszym w ich życiu. Coraz częściej by tak się stało oczekują spełnienia różnych próśb, które ośmielają się wyrażać na zaproszeniach ślubnych.
Najczęściej te prośby dotyczą prezentów ślubnych lub kwiatów. Chcąc zerwać z tradycją, proszą o pieniądze zamiast prezentu, albo coś konkretnego zamiast nietrwałych kwiatów, wręczanych podczas życzeń ślubnych. Goście starają się respektować te oczekiwania, nawet jeśli nie do końca im się podobają. Nasi bohaterowie mieli inną prośbę. Ich oczekiwanie dotyczyło obecności dzieci na przyjęciu weselnym. Z sobie tylko wiadomych względów było to dla nich bardzo ważne, żeby na uroczystości nie było dzieci. Mimo to, nie wszyscy zastosowali się do ich prośby.
Prośba na zaproszeniach
Narzeczeni nie tylko nie uwzględnili dzieci w zaproszeniach, co wyraźnie zaznaczyli, że nie są one zaproszone. Jednak w dniu ślubu przekonali się, że ta prośba nie została uwzględniona przez znajomych rodziców.
„Mieliśmy wielu zaproszonych gości i ostatnia rzecz jaką miałam ochotę się zajmować to dyskutowanie na temat tego, że nie chcemy dzieci na przyjęciu, poprosiłam więc organizatora by grzecznie w moim imieniu zapytał czy ktoś odbierze ich dzieci z imprezy.
Nie przewidzieliśmy imprezy pod kątem obecności dzieci. Nie było dla nich miejsca, menu, animatora, który miałby się nimi zająć. Był za to alkohol, hałas i miała być huczna impreza. Według mnie ani ta sytuacja dla dzieci, ani dla innych ich obecność, nie była komfortowa.
Organizator wesela poszedł porozmawiać z rodzicami dzieci.
Od razu zauważyłam, że rozmowa błyskawicznie zmienia się w awanturę. Musiałam interweniować. Oni najwyraźniej oczekiwali, że stanę po ich stronie, bo zaczęli żalić się na organizatora jak nieuprzejmy był wobec nich.
Kiedy wyjaśniłam, że to ja go wysłałam, ponieważ wyraźnie zaznaczyłam, że moje wesele odbędzie się bez obecności dzieci, ich oburzenie sięgnęło zenitu.
Ona chcąc rozładować sytuację, przeprosiła z przekąsem i obiecała, że zajmie się dziećmi i nie będą przeszkadzały. Powiedziałam, że nie o to chodzi. Poprosiłam żeby zadzwonili po kogoś, kto mógłby odebrać dzieci. Wtedy podszedł mój mąż i w dał się w dyskusję z jej mężem.
Przepychanki słowne się nasilały. Zdecydowałam się dać temu kres. Stanowczym tonem zażądałam żeby opuścili nasze przyjęcie.
Przez chwilę aż gotowałam się w środku w obawie, że zaczną się krzyki i sceny i na dobre zepsują mi wesele. Na szczęście obrazili się i demonstracyjnie po prostu wyszli.
Mimo wszystko sytuacja całkowicie zepsuła mi nastrój. Byłam zażenowana, że musiało do tego dojść i czułam się fatalnie.
Moja mama była na mnie wkurzona, starała się tego nie okazywać, ale atmosfera była gęsta i napięta, potem powiedziała mi niepotrzebnie zrobiłam scenę, wszyscy tylko to zapamiętali z mojego wesela.
Mogłam to oczywiście zignorować, tylko nie tak łatwo zaakceptować sytuację, gdy ktoś tak jawnie robi Ci na złość i to na Twoim własnym weselu.
Czy zachowałam się jak zołza wypraszając ich z przyjęcia?”
Reakcje internautów
Choć sytuacja była nieco żenująca, większość internautów popiera pannę młodą.
Młodzi planują i płacą za imprezę, to ich dzień i jeśli nie ma się zamiaru tego uszanować to nie zasługuje się na bycie ich gościem – pisali
To ci rodzice zachowali się skandalicznie, bo przyszli na wesele z dziećmi, których nie zaproszono. To oni zrobili scenę – czytamy w komentarzach
Niektórzy jednak uważali, że sprawę należało rozwiązać tak, by nie pozostał po niej konflikt i niesmak.
Mogłaś po prostu to zignorować, a Twoje wesele by na tym nie ucierpiało.
A Wy potraficie wczuć się w sytuację bohaterki? Jak byście postąpili?