fot. flickr/Eric Lewis
in ,

Rodzina postanowiła odłączyć ją od aparatury po 12 latach. Wtedy ona się budzi i mówi szokujące słowa

Śpiączka to wielki dramat zarówno dla chorego jak i jego rodziny. Opieka jest trudna i kosztowana.

Nadzieja jest jak huśtawka raz wznosi się i rozwiewa wątpliwości to znów pozwala im się zatrzymać, obezwładnić i rodzina przestaje wierzyć, że chory kiedykolwiek jeszcze się obudzi. Nie pomaga także świadomość, że chory może czuć się więźniem we własnym ciele, słyszeć i nie móc dać znaku życia…

45-letnia Lyndee mieszkała w Phoenix razem z mężem i synem Stevenem. To on znalazł ją w leżącą na podłodze, nieprzytomną. Lyndee żyła, ale zapadła w śpiączkę, którą nie wiadomo co wywołało.

12 lat Lyndee znajdowała się w śpiączce, a jej bliscy stracili nadzieje, że kiedykolwiek się obudzi. Jej mózg przestał pracować, nie reagowała na żadne bodźce. Odłączenie wydawało się najlepszym wyjściem. Cała rodzina Lynde przyszła się z nią pożegnać.

Na samym końcu do łóżka zbliżył się jej mąż. Rozgoryczony szepnął Lyndee do ucha: „Dlaczego nie walczysz, potrzebuję Cię.”

I wtedy Lyndee powiedziała: „Przecież walczę!”.

I sama jeszcze nie wiedziała, że powiedziała to głośno. Bo Lyndee krzyczała już wcześniej, ale głos się z niej nie wydostawał i nikt jej nie słyszał…

Można tylko próbować sobie wyobrazić czym była dla obecnych ta chwila. Emocje na skali uczuć wędrowały przez wszystkie dostępne poziomy.

Lyndee dochodziła do siebie przez jakiś czas. Jej stanu nigdy nie wyjaśniono. Nie wiadomo ani czym został wywołany, ani co przerwało śpiączkę. Ale Lyndee się obudziła i opowiedziała swoją historię.

Nie wie jak długo była świadoma, traciła świadomość i ją odzyskiwała, gdy był ktoś przy niej i mówił do niej. Lyndee była świadoma, że chcą ją odłączyć. Bała się, walczyła bardziej.

Dziś apeluje do rodzin, które mają bliskich w śpiączce:

„Mówcie do nich, to bardzo pomaga, prawdopodobnie usłyszą Wasze słowa, a one dodadzą im sił do walki.”

Podajcie jej słowa dalej!

Źródło: littlethings.com