in

Lekarz wyznał do czego dochodzi na oddziałach COVID-owych – “Jeszcze pójdziemy za to siedzieć”

Pandemia koronawirusa w naszym kraju nie zwalnia tempa. Sytuacja w szpitalach jest naprawdę dramatyczna, o czym powiadamiają nas lekarze i pielęgniarki – ich słowa są zupełnie różne od zdania rządzących w tym temacie. Anestezjolog, który codziennie ma do czynienia z chorymi na koronawirusa, postanowił opowiedzieć, jak to wygląda naprawdę. Aż włos się jeży na głowie.

Ministerstwo Zdrowia w dniu dzisiejszym poinformowało o 18 467 nowych, potwierdzonych przypadkach zakażenia COVID-19. Zmarło 330 osób chorych na COVID-19 – z powodu COVID-19 zmarły 74 osoby, natomiast z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami 256 osób.

Cała prawda o sytuacji w szpitalach

Dziennikarz Paweł Reszka podzielił się w mediach społecznościowych porażającym wyznaniem anestezjologa. Lekarz nie zamierzał owijać w bawełnę – prawda o tym, co aktualnie dzieje się w szpitalach, jest wstrząsająca i tylko ci, którzy są w nim na co dzień wiedzą, jak bardzo. Jak się okazuje, oddziały covidowe są bardzo prowizoryczne.

„Wieszasz kartkę na drzwiach: „Oddział covidowy” – i już! Ale co to za oddział covidowy bez respiratorów, sprzętu, personelu? Sprzęt w kartonach: cewniki naczyniowe, cewniki pęcherzowe. Personel przypadkowy, z łapanki.”

Anestezjolog powiedział, że jest mu ciężko patrzeć na umierające osoby, ale jednocześnie wie, że nie jest w stanie im pomóc. Brakuje sprzętu i personelu. Poza tym w placówkach panuje ogólny chaos, a jedyną funkcją oddziałów covidowych jest to, żeby ludzie nie umierali poza nim.

„Te oddziały to umieralnie. Są po to, żeby ludzie nie schodzili na ulicy.”

W swoim reportażu Reszka dzieli się porażającymi słowami lekarza. Cały czas zdarzają się przypadki, w których personel zapomina o pacjentach, np. nie wymienia butli z tlenem.

„Jeszcze pójdziemy za to siedzieć. To jest przecież sprawa do prokuratury. I co ja powiem: Pacjent zmarł, bo skończyła się butla z tlenem, bo nie było komu przypilnować, bo jest mało pielęgniarek? A co to obchodzi żonę tego faceta? Albo pana prokuratora? Jak widzisz, trudno przeżyć w moim szpitalu.”

Żona anestezjologa również choruje na COVID-19. Mężczyzna modli się o to, aby przebieg choroby w jej przypadku był łagodny.

„Czy przepracowany lekarz albo pielęgniarka zauważy, że tlen w butli się kończy? Skoro ja się boję, co muszą przeżywać inni ludzie, którzy nie są lekarzami?”

Źródła: kobieta.wp.pl, wydarzenia.interia.pl, wiadomosci.radiozet.pl