Bycie nastolatkiem nie jest łatwe. Próba bycia dorosłym, buzujące hormony i wciąż zmieniające się ciało jest dla niektórych trudnym okresem. Dodatkowo wciąż starają się wypaść przy znajomych jak najlepiej i przejmują się tym, co myślą o nich inni.
Wiele osób miło wspomina okres szkolny, ale inni chcieliby zapomnieć o czasach liceum. I właśnie do tej drugiej grupy należała Rehtaeh Parsons.
Jak każda dziewczyna w wieku 15 lat, chciała wybrać się na imprezę. Zaprosiła na nią swojego przyjaciela. Nie spodziewała się, że zwykła impreza sprawi, że będzie chciała zakończyć swoje życie.
Dziewczynę zgwałciło 4 kolegów z klasy, którzy dodatkowo uwiecznili swoje poczynania.
Zdjęcia szybko rozeszły po szkole. Najgorsze, że to Rehtaeh stała się ofiarą, była wyśmiewana i szykanowana. Chłopcom nikt nic nie zarzucał. Nie mogła już tego znieść i po kilku dniach załamała się. Dziewczyna bała się powiedzieć rodzicom o zajściu na imprezie. Żadna z koleżanek również nie pomogła jej w najgorszych chwilach życia.
Pierwsza próba samobójcza była nieudana.
Nastolatka trafiła do szpitala, ale policja nie przejęła się jej sprawą. Nie starali się przesłuchać podejrzanych i nie zrobili nic w sprawie usunięcia zdjęć, które były niezbitym dowodem gwałtu i powodem próby samobójczej. Policja po roku od wszczęcia postępowania umorzyła sprawę z powodu braku dowodów. A w ciągu tego roku, życie dziewczyny zmieniło się w piekło.
Zdjęcia trafiły też do internetu. Nie został przy niej nikt, wszyscy się od niej odwrócili. Nie miała żadnego wsparcia, które mogłoby pomóc przetrwać jej trudne chwile. I chociaż minął już rok, rówieśnicy byli bezlitośni. Nastolatka wciąż była nękana i wyśmiewana, przez co wpadła w depresję i znów straciła chęć o życia.
Nawet po samobójstwie Rehtaeh policja nie wznowiła śledztwa. Według nich zdjęcia nie były wystarczającym dowodem. Nie odwracajmy się od innych. Zostawienie ludzi samym sobie w najgorszym czasie może mieć tragiczne skutki.