fot. freepik.com
in

U ginekologa dowiedziała się, że nie ma macicy. To, co odkrył zamiast niej, dobiło 14-latkę do reszty

Młoda kobieta długo nie mogła pogodzić się z tym, co ją spotkało, jednak ostatecznie zdecydowała, że będzie o tym mówić głośno. Kiedy ginekolog zlecił badanie kobiecie, wyszło na jaw, że nie ma macicy. Ale to nie wszystko – prawdziwy dramat zaczął się wtedy, gdy lekarz zajrzał do jej brzucha. Czegoś takiego nikt się nie spodziewał.

25-latka nie sądziła, że kiedyś przyjdzie jej się z czymś takim zmierzyć. Zawsze czuła, że z jej zdrowiem nie do końca wszystko jest tak, jak być powinno, jednak myślała, że to nic poważnego. To, co usłyszała od lekarza, wywróciło jej życie do góry nogami.

Nie mogła uwierzyć w to, co powiedział jej ginekolog

 

Kiedy Dani Coyle była mała, niczym nie różniła się od innych dziewczynek. Problem zaczął się, gdy jej koleżanki zaczęły mówić o pierwszych miesiączkach, a ona nadal jej nie miała, choć skarżyła się na skurcze. Kiedy miała 14 lat, udała się do lekarza, żeby poznać przyczynę. Podczas badania wyszło, że Dani nie ma macicy. Poza tym wyszło na jaw, że to osoba interseksualna, bo w jej brzuchu lekarz znalazł… jądra. Od razu powiedział o tym nastoletniej dziewczynie, która, jak się okazało, powinna być chłopcem.

„Kiedy powiedziano mi, że jestem interseksualna, byłam zdruzgotana, ale nie zdziwiło mnie to. Jak miałam dziesięć lat, zauważyłam zmiany w moim ciele, które były bardziej typowe dla tego, co dzieje się w okresie dojrzewania chłopców. Mój głos się obniżył, a okres nigdy nie nadszedł. To był niezwykle trudny czas” – mówi po latach Dani.

Dani bała się braku akceptacji. W 2009 roku zdecydowała, że usunie jądra operacyjnie. Poddała się różnym zabiegom, aby tylko poczuć się stuprocentową kobietą.

„Bałam się, że nikt mnie nie pokocha, kiedy się dowie o moich problemach. Powiedziano mi, że to tajemnica, o której nikt nie musi wiedzieć, dlatego szybko przeszłam operację usunięcia jąder i normalizacji wyglądu zewnętrznego, zgodnie z zaleceniami lekarzy i chirurgów. Miałam również hormonalną terapię zastępczą. Czuję, że te operacje zostały przedstawione jako jedyne rozwiązanie, jakbym została okradziona z innych opcji przez stronniczych lekarzy” – dodaje.

Dani dziś nie boi się mówić o tym, co przeżyła. Na swoim Instagramie chętnie opowiada swoją historię, a poza tym działa na rzecz podnoszenia świadomości na temat operacji interpłciowych.

„Kiedyś myślałam, że interpłciowość jest przekleństwem, ale teraz widzę, że to błogosławieństwo. Jestem wolna od ograniczeń płciowych. Jestem częścią społeczności LGBTQIA+ i dosłownie jedna na milion. Te operacje są codziennie wymuszane na dzieciach interpłciowych, z których wiele kończy z tożsamością płciową, która nie jest zgodna z wyglądem ich ciała, ponieważ wybór został dokonany przez kogoś innego” – tłumaczy.

Źródło: Wirtualna Polska