W mieście Lanzhou ponad rok temu doszło do czegoś, o czym dopiero teraz Chiny poinformowały światową opinię publiczną.
Z jednego z zakładów produkujących szczepionki wydostała się bakteria gorączki maltańskiej znanej też jako bruceloza. W tym czasie mogło dość nawet do 3 tys. przypadków zakażeń groźną chorobą, z którą wiążą się długoterminowe powikłania takie jak bóle stawów.
Gorączka maltańska z chińskiego laboratorium
Jak czytamy na portalu forsal.pl, wszystko to miało miejsce ponad rok temu, jednak dopiero w tym miesiącu Chiny zdecydowały się poinformować opinię publiczną o zagrożeniu. W mieście Lanzhou liczącym 2,9 mln mieszkańców chińskie służby medyczne zdążyły przebadać zaledwie 22 tys. osób. Testy wykazały, że zakażonych gorączką maltańską jest 3245 osób, a wstępnie – 1401 osób. Komisja zdrowia twierdzi, że nie ma żadnego przypadku śmiertelnego.
Za to, że bakteria brucelozy w ogóle wyciekła z zakładu, do tej pory nikt nie poniósł żadnych konsekwencji. Tylko ośmiu pracowników fabryki spotkało się z karą dyscyplinarną. Bakteria miała wydostać się przez korzystanie z przeterminowanych środków odkażających.
Tak późne podanie do wiadomości publicznej informacji o wycieku bakterii wiąże się z tym, że pewne osoby będą borykać się z długoterminowymi powikłaniami spowodowanymi zbyt późnym zdiagnozowaniem. Przez gorączkę maltańską możemy cierpieć na nawracającą gorączkę, długotrwałe osłabienie, bóle głowy, mięśni i stawów, a także depresję czy obrzęk serca, wątroby i śledziony.
Jak podaje chiński portal Caixin, pewnej 40-letniej kobiecie, którą w zeszłym roku we wrześniu zaczęły boleć stawy i miała gorączkę, dopiero po 6 miesiącach powiedziano, że zaraziła się gorączką maltańską. Kobieta została zdiagnozowana za późno i do teraz zmaga się z dokuczliwymi objawami.
Warto wiedzieć, że bruceloza atakuje zdecydowanie częściej trzodę chlewną, owce, kozy czy psy, a u ludzi mimo wszystko występuje rzadko, atakuje np. w czasie karmienia piersią.
To nie zmienia jednak faktu, że nie wolno tego lekceważyć. W latach 50. i 60. Amerykanie badali zastosowanie brucelozy jako broni biologicznej. To patogen bardzo łatwo dostępny i łatwo go namnożyć i rozpylić. Nie potrzeba przy tym zbyt dużych dawek i może osłabić przeciwnika, nie zabijając go.