in ,

Iza schowała dyktafon pod meblami. Nie miała pojęcia, że urządzenie nagra jej własną śmierć.

Pewna para przez 8 lat starała się o dziecko. 36-latce w końcu udało się zajść w ciążę, ale niestety jej mężczyzna zakochał się już w innej kobiecie. Wtedy zaczęło się piekło. Iza zamierzała starać się o niebieską kartę dla męża i któregoś razu pod meblami schowała dyktafon. Nie miała pojęcia, że 17 października 2019 roku nagra się na nim chwila jej śmierci.

Iza i Piotr pobrali się w 2010 roku i byli ze sobą prawie 9 lat. Mężczyzna był strażnikiem miejskim, a kobieta – pracownicą socjalną. Byli ze sobą szczęśliwi, jednak marzyli, żeby mieć dziecko. Kiedy w końcu się udało, mężczyzna zaczął zdradzać swoją ciężarną żonę z koleżanką z pracy.

W 6. miesiącu ciąży wydarzyła się prawdziwa tragedia.

Schowany pod meblami dyktafon nagrał jej śmierć

Piotr Sz. twierdził przed sądem, że ani razu nie zdarzyło mu się uderzyć swojej żony. Jednak kobieta chciała założyć mu niebieską kartę. Jak wynika z relacji śledczych, mąż zaczął znęcać się nad ciężarną, odkąd ta dowiedziała się o jego romansie.

36-latka postanowiła kupić dyktafon i ukryć pod meblami. Niedługo potem urządzenie zarejestrowało chwilę zbrodni.

17 października 2019 roku, strażnik miejski, Piotr Sz., zamordował swoją żonę i córeczkę, którą kobieta nosiła pod sercem. Kobieta została powalona na podłogę. Mężczyzna dusił ją i bił. Wszystko się nagrało.

Zgłosił zaginięcie żony

Piotr Sz. powiedział przed sądem, że po zabiciu swojej żony udał się na mecz. Po powrocie owinął ciało kobiety folią i zawiózł do pobliskiego lasu.

„Wyciągnąłem żonę z bagażnika. Wróciłem do auta, przebrałem się i pojechałem do domu” – mówił Piotr Sz. przed Sądem Okręgowym w Bielsku-Białej.

Dzień później strażnik miejski zgłosił zaginięcie żony na policję, twierdząc, że żona poszła do lekarza i już nie wróciła. W lesie zwłoki kobiety zostały odkryte przez 36-letniego grzybiarza.

Niedługo potem śledczy znaleźli dyktafon w domu.

„Nie wiem, czy to jest na nagraniu, ale prosiłem żonę, żeby wstała. Chciałem wezwać pogotowie i policję. Nie wiem, dlaczego tego nie zrobiłem” – mówił przed sądem Piotr.

Nagranie nigdy nie zostało przekazane do wiadomości publicznej, ponieważ było za bardzo drastyczne.
 

„Nie jestem w stanie wytłumaczyć, dlaczego doszło do tak tragicznej sytuacji. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem. Uważam, że działałem w silnym amoku. Nie wiedziałem, co się ze mną dzieje.” – zeznawał Piotr.

 

„Nie planowałem tego. Nigdy nie chciałem żonie zrobić krzywdy. Nie wiem, co się w tym dniu wydarzyło i czym się kierowałem. Gdybym mógł cofnąć czas, zrobiłbym wszystko, żeby moja żona żyła.”

 
Mężczyzna ostatecznie przyznał, że zabił swoją żonę, ale nie przyznał się do znęcania. Grozi mu dożywocie. Proces w jego sprawie zaczął się 20 stycznia przed Sądem Okręgowym w Bielsku-Białej.
 

Źródła: popularne.pl, kobieta.wp.pl, tvn24.pl, www.fakt.pl, www.se.pl