fot. facebook/Sharing is Caring
in

Przerażona kobieta wręczyła recepcjonistce kartkę. Chwilę później trzeba było wezwać policję.

W maju 2018 roku doszło do sytuacji, która na długo pozostanie w naszej pamięci. Pracownicy lecznicy dla zwierząt były zmuszone zadzwonić na policję. Wszystko przez to, co zostało napisane na karteczce. Nie mogły zignorować prośby o pomoc. Wiedziały, że muszą działać szybko.

Caroline Reichle razem ze swoim chłopakiem Jeremym Floydem przybyli do lecznicy. Po chwili po kryjomu kobieta wręczyła recepcjonistce karteczkę z prośbą o pomoc. Dzięki temu właśnie ją uratowano.

„WEZWIJ POLICJE! Mój chłopak grozi mi. Ma broń. Nic mu nie mów” – można było przeczytać na karteczce.

Nagranie monitoringu z lecznicy

W sieci pojawiło się nagranie, na którym możemy zobaczyć, jak zdenerwowana kobieta daje recepcjonistce małą karteczkę. W ten sposób chciała przekazać, że potrzebuje pomocy. Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby pracownice nie zareagowały w odpowiedniej chwili i w odpowiedni sposób tak, aby Jermemy niczego się nie domyślił…

Szybko wyszło na jaw, że mężczyzna dwa dni wcześniej pobił swoją dziewczynę i przetrzymywał ją siłą. Jakimś cudem udało jej się przekonać partnera, żeby poszli razem z psem do lecznicy dla zwierząt. Floyd wyraził na to zgodę, ale ostrzegł kobietę, aby nie próbowała uciekać, bo ma broń i może ją zabić, jeśli tylko mu się sprzeciwi.

Kiedy pani z recepcji przeczytała wiadomość, wiedziała, że musi działać szybko. Pokazała ją swojej współpracownicy i kobiety chwyciły za telefon. Kilka minut później na miejscu pojawiła się policja. Jeremy został oskarżony o to, że pobił partnerkę, dokonał napaści z użyciem broni palnej i bezprawnie pozbawił kobiety wolności.

Caroline skierowano do szpitala – miała obrażenia głowy, oka i ramienia, a poza tym pewnie problemy z psychiką w wyniku traumatycznych przeżyć.

Pomimo niewyobrażalnego cierpienia i strachu, można powiedzieć, że historia ta mimo wszystko skończyła się szczęśliwie…

Źródło:Newsner