Bliźnięta syjamskie zdarzają się na szczęście bardzo rzadko raz na 200 000 urodzeń. Aż 50% z nich umiera przed lub w trakcie porodu. Przeżywalność pozostałych szacuje się na 25%.
Erin i Abby Delany urodziły się latem 2016 roku. Wiadomość o ciąży była największą radością ich rodziców, ale usg w 11 tygodniu dramatem na jaki nie byli przygotowani. Dziewczynki były połączone główkami, to sprawiło, że rokowania były słabe, a operacja rozłączenia w przyszłości, ekstremalnie trudna. Szczęśliwie, gdy przyszły na świat okazało się, że miały wykształcone wszystkie organy oddzielne, dzięki czemu próba rozłączenia w ogóle mogła być brana pod uwagę.
Rodzice długo czekali na decyzję lekarzy. Zdawali sobie sprawę, że to jedyny sposób, by dziewczynki mogły mieć szansę na normalne życie, a ściślej mówiąc na życie w ogóle…
Operacji rozłączenia bliźniąt połączonych czaszką, wykonano na całym świecie zaledwie 60 od 1952 r.
Ale wreszcie nadszedł ten dzień.
W operacji, która trwała 11 godzin brał udział cały sztab wybitnych specjalistów i chirurgów. Zadanie należało do bardzo trudnych. Trzeba było oddzielić krwioobieg każdej z dziewczynek.
Po około sześciu godzinach „nasz neurochirurg wyszedł i wyjaśnił, że nie mieli żadnych problemów. Wszystko poszło dobrze, a dziewczyny radzą sobie tak świetnie „- napisała Heather Delaney, mama dziewczynek na swoim blogu. „Zdecydowali, że będzie lepiej kontynuować”.
Dziesięć godzin minęło z „bardzo rzadkimi i bardzo niejasnymi aktualizacjami”, zanim neurochirurg ponownie porozmawiał z rodzicami, mówiąc im, że Abby przeżyła…
„Widziałam stres na jego twarzy” – pisała Heather. „Kiedy rozdzielili tętnice, Abby zaczęła krwawić. Zastąpili jej całkowitą objętość krwi między 10 a 15 razy. Powiedział, że prawie ją zgubił kilka razy, ale nadal się trzymała.
Operacja powiodła się i dziewczynki zostały rozłączone.
Aż pięć miesięcy musiały jeszcze spędzić w szpitalu, gdzie monitorowano każdą ich funkcję życiową, ale wreszcie opuściły go i wyszły do domu.
Ich mama mówi, że są radosne i bardzo dzielne. Dobrze się rozwijają, choć wolniej niż zdrowe dzieci. Dziś Erin potrafi samodzielnie siadać, a Abby nauczyła się turlać.
Rodzice są szczęśliwi, ale świadomi, że przed nimi wciąż wyboista i trudna droga. Abby była słabszym bliźniakiem i dopiero przyszłość pokaże jakie będą ograniczenia jednej i drugiej siostry.
Trzymamy kciuki za tę dzielną rodzinę.