Właścicielka Blackie podjechała pod schronisko, wysiadła z samochodu, podrzuciła worek z pieskiem i odjechała…
„Stan suczki wskazywał na to, że nie zaznała ani fizycznej opieki, ani miłości” – mówi Kelly Smíšek z Frosted Faces Foundation, organizacji z San Diego, która zajmuje się ratowaniem i opieką nad starszymi zwierzętami.
Blackie była ufnym, przyjaznym i cierpiącym psem, którego miłość i wierność nigdy nie zostały odwzajemnione.
Wymagała natychmiastowej pielęgnacji, nakarmienia i doraźnego leczenia. Ale była spokojna i wyraźnie dobrze czuła się pod opieką wolontariuszy.
Dlatego niezwłocznie przystąpiono do zabiegów, które miały pomóc jej wrócić do zdrowia.
Została wyczesana z nigdy nie pielęgnowanej, posklejanej sierści i wykąpana.
Konieczne było przycięcie bardzo długich pazurów. Blackie dostała także miskę pełną pysznego jedzenia.
Ale najbardziej doskwierał jej krwawiący guz. To z jego powodu poprzednia właścicielka porzuciła ją. Nie chciała jej leczyć. A zapakowała Blackie w worek na śmieci, żeby nie pobrudzić sobie tapicerki.
Blackie mocno cierpiała z powodu guza.
„Za każdym razem, kiedy podczas kąpieli staraliśmy się go dotknąć, pokazywała nam pyskiem, żeby tego nie robić” – mówi Kelly.
Guz obejrzał weterynarz poddał wstępnemu leczeniu. Mimo to Blackie nadal doskwiera ból. Wyznaczono termin operacji i teraz musi cierpliwie czekać. Lekarz mówi, że Blackie wyzdrowieje.
Kiedy to nastąpi wolontariusze znajdą dla niej dom, w którym będzie mogła doświadczyć prawdziwej miłości.
Udostępnij tę poruszającą historię wśród swoich znajomych na Facebooku, jeśli uważasz, że WSZYSTKIE psy zasługują na kochający dom!