Życie

Mąż opuścił ją zaraz po ślubie. Prawdę o nim poznała dopiero 68 lat później

Prawdziwa miłość jest siłą, która determinuje nasze życie. Nawet jeśli jej losy są tragiczne, miłość nie umiera i pozostaje w sercu na zawsze… Taką właśnie miłością Peggy kochała swojego męża Billego.

Prawdziwa miłość

Para poznała się w 1943 roku i szybko się pobrała. Billy był pilotem i mieli dla siebie jedynie sześć, krótkich tygodni urlopu, by świeżo upieczona małżonka mogła się nim nacieszyć. Potem Billy rozpoczął służbę i stacjonował w różnych miejscach, o których Peggy dowiadywała się, ze względu na tajemnicę wojskową, dopiero po jego powrocie.

 

Billy wyjechał, a ona czekała. W końcu dostała upragniony list z Francji. Billy informował żonę, że wraca. List nosił datę 8 lipca 1944 roku.

Nareszcie! Nie mogła się doczekać kiedy po długim rozstaniu znowu zobaczy męża. Tak bardzo tęskniła.

Ale Billy nie wrócił…

Dzwoniła do jego rodziców upewnić się, czy najpierw nie pojechał do nich. Ale i oni czekali z niepokojem. Po kilku tygodniach Peggy otrzymała kolejny list z Francji. Tym razem nie od Billy’ego, tylko ze sztabu wojskowego, że Billy zaginął podczas wykonywania misji 7 lipca 1944 roku.

Peggy nie mogła i nie chciała uwierzyć.

Data na liście, dnia kiedy zaginął, była wcześniejsza niż data na liście od Billy’ego, który informował ją o tym, że wraca do domu. Nie mógł zaginąć i napisać do niej.

Peggy snuła scenariusze, a wojsko nie wyjaśniło sprawy. Peggy szukała, dopytywała i drążyła, ale odbijała się od muru milczenia. Wyjaśniano jej, że na froncie zginęły miliony i los wielu z nich na zawsze pozostanie nie znany.

Gdyby wiedziała, że Billy zginął byłoby może inaczej, ale pomyłka w datach, list, w którym pisze, że dostał odwołanie ze służby, nie dawały jej spokoju. Wyobrażała sobie, że może został ranny, stracił pamięć, a w najgorszym scenariuszu, że nie chciał do niej wrócić i żyje gdzieś we Francji. Była skłonna nawet podejrzewać, że wrócił do Stanów i ukrywa się przed nią. Ale nie dopuszczała myśli o najgorszym.

Minęły lata, a Billy nie wracał i nie dał znaku życia nikomu z rodziny.

 

Rodzice Billego całe życie czekali i nie tracili nadziei. Jednak zmarli, nigdy nie dowiadując się tego, co stało się z ich synem.

Peggy także czekała. Choć z czasem coraz mniej na powrót męża, a bardziej na wyjaśnienie tajemnicy i poznanie prawdy o jego losie.

Nie zapomniała.

Nie wyszła za mąż, nie miała dzieci, nie ułożyła sobie życia bez Billy’ego. Na zawsze pozostał jej mężem, bez względu na powód, dla którego zniknął.

 

Minęło 68 lat od kiedy ślad po Billym zaginął, gdy wreszcie Peggy poznała prawdę.

Peggy regularnie słała zapytania do władz o to, czy jego losy się nie wyjaśniły. Ale przez lata otrzymywała list o tej samej treści, który zaczynał się słowami: „Przykro nam, ale niestety losy Pani męża pozostają dla nas nieznane…”

Bratanek Billy’ego, który znał smutną historię rodzinną, z racji pracy miał dostęp do poufnych materiałów i informacji. Trafił na pewien szczegół, który doprowadził go do wyjaśnienia całej sprawy.

 

Otóż znalazł w dokumentach informację, że niedawno pani burmistrz małego, francuskiego miasteczka Les Ventes, szukała informacji na temat Billy’ego. To było bardzo zastanawiające. Poszedł tym śladem.

Skontaktował się z nią i wtedy historia Billego ułożyła się w całość.

68 lat wcześniej…

Następnego dnia po napisaniu listu, Billy zgodził się wziąć udział w misji. Niemcy napadli na miasteczko w pobliżu ich obozu. Piloci zostali wysłani na wsparcie francuskich partyzantów walczących w obronie miasta.

Jeden z pilotów nie wrócił.

Samolot Billy’ego został zestrzelony. Martwego znaleźli go partyzanci. Uciekli, gdy usłyszeli zbliżających się Niemców.

Niemcy zabrali identyfikator Billy’ego i dokumenty. Gdy partyzanci wrócili zobaczyli tylko nazwisko na kurtce. Nie było pełnego imienia i nazwiska Billy D. Harris. Było tylko „D. Harris”, Francuzi wywnioskowali stąd, że to Kanadyjczyk D’Harris i jako taki z honorami należnymi bohaterowi, został pochowany na miejscowym cmentarzu.

 

Teraz, w rocznicę wyzwolenia, miasto planowało uroczystość mającą uhonorować bohaterów, którzy oddali życie w jego obronie.

Dlatego pani burmistrz poszukiwała informacji o Billy’m. Wtedy dopiero udało się jej ustalić, że był amerykańskim żołnierzem.

Kiedy Peggy poznała tę historię w jej sercu mieszały się wszystkie odcienie uczuć. Prawda zabiła nadzieję, ale ją wyzwoliła.

Została zaproszona na uroczystości do Francji. Wzięła w nich udział z bratankiem Billy’ego i przyjęła wszystkie, należne mężowi honory, za bohaterską postawę i śmierć na polu walki.

Spotkała się z jednym z żyjących jeszcze partyzantów, którzy go wtedy znaleźli. Zrozumiała, że data na liście była po prostu pomyłką i musiało chodzić o 17 lipca, bo to wtedy zakończyły się walki w obronie miasta. Wizyta we Francji była bardzo emocjonalnym przeżyciem dla Peggy.

“Myślę, że najlepszym sposobem na opisanie tego wszystkiego, jest słowo „ulga”. Przez całe życie tworzyłam setki, tysiące scenariuszy na temat tego, co się z nim stało. Nie do opowiedzenia jest to, co czułam, gdy na różne sposoby wyobrażałam sobie jego los. Wreszcie znam całą historię, wiem, co się naprawdę wydarzyło. Taki był Billy. Mimo, że dostał już odwołanie ze służby, nie zawahał się bronić słusznej sprawy, gdy zaistniała taka potrzeba. Żałuję, że jego rodzice odeszli nie poznawszy prawdy o swoim synu.”

Peggy kochała swojego męża i pozostała mu wierna pomimo, że nie wiedziała, dlaczego ją opuścił.

Podziel się historią tej wielkiej miłości ponad czasem i śmiercią.