Anna Claire Waldrop była piękną i młodą Amerykanką, której życie układało się jak w bajce.
Gdy tylko została świeżo upieczoną narzeczoną, los zrzucił na nią ogromny cios, z którego mało kto mógłby się podnieść.
Kiedy z przyszłym mężem szczęśliwie wracała do domu, pijany kierowca staranował ich samochód i doprowadził do największego nieszczęścia, jakie mogłoby się jej przytrafić.
Choć samochód dachował kilkukrotnie, a James wypadł przez okno, okazało się, że poza kilkoma zadrapaniami jest cały i zdrowy.
Zdecydowanie gorzej było z Anną, która została uwięziona we wnętrzu auta. Nic jednak nie zapowiadało aż takiej tragedii. Anna po przebudzeniu w szpitalu usłyszała wiadomość, której chyba nikt nigdy nie chciałby usłyszeć:
„Nie będzie Pani mogła chodzić”. Diagnoza brzmiała jak wyrok, a mimo wszystko kobieta nie poddała się.
W osiem miesięcy po tragicznym wypadku, narzeczeni wzięli upragniony ślub. Choć Panna Młoda spędziła go na wózku, dzięki pomocy rodziny i przyjaciół, był to najpiękniejszy dzień w jej życiu. Co ważniejsze, James nie pozostawił żony i dzień w dzień pilnie się nią zajmował.
Niedługo później, mężczyzna znalazł pracę nauczyciela, a mimo wszystko bardzo dbał o własną żonę i jej komfort psychiczny. Sama kobieta również się nie poddała, i w krótkim czasie po ślubie zaczęła minimalnie poruszać dłonią.
Choć wymagało to olbrzymiego samozaparcia, ciężkich, monotonnych treningów oraz silnej woli, kobieta nadal wierzy, że jeszcze kiedyś będzie w stanie samodzielnie wstać. My też mocno trzymamy kciuki i wierzymy, że jej największe marzenie wkrótce się ziści!