Pewna 24-letnia Polka dowiedziała się o tym, że jest zarażona koronawirusem. Miało to miejsce pod koniec marca. Teraz postanowiła opowiedzieć, z jakimi objawami przyszło jej się mierzyć – nie były one oczywiste.
Jej historia przestrzega innych przed tym, aby trzymali rękę na pulsie i nie lekceważyli żadnych niepokojących objawów.
Nietypowe objawy u młodej Polki
Patrycja Adamczyk to 24-latka pochodząca z Gdańska. Kobieta podejrzewała, że do zakażenia koronawirusem doszło u niej po spotkaniu ze znajomymi.
Wszystkie osoby, z którymi miała wtedy kontakt, okazały się mieć COVID-19. 24-latka trafiła do szpitala z bardzo nietypowymi objawami – teraz ma się już dobrze. Udzieliła wywiadu dla Wirtualnej Polski i opisała tam swoją historię z chorobą.
,,[…] Miałam obniżoną temperaturę ciała, ogólne osłabienie, wymioty. To było nietypowe i różniło się od tego, co przedstawiano w mediach jako objawy koronawirusa. Dlatego na początku zupełnie tego nie podejrzewałam. Wyglądało to zupełnie inaczej. Dopiero po dwóch tygodniach przyszły duszności, kłopoty z oddychaniem i bardzo silny ból w klatce piersiowej” – mówi dla Wirtualnej Polski.
24-latka opisała, że policja regularnie sprawdzała, czy przestrzega kwarantanny.
Doszło również do niecodziennej sytuacji.
,,[…] Pamiętam też, że już po wszystkim, kiedy wróciłam do domu z negatywnym wynikiem testu, to policja dalej przyjeżdżała. Funkcjonariusze twierdzili, że nie mają jeszcze informacji o skończonej kwarantannie. Poinformowali, że będą mnie sprawdzać do 12 maja. Na szczęście, po kilku telefonach do sanepidu policja uzupełniła informacje” – podkreśla 24-latka.
24-latka trafiła do szpitala z wysokim pulsem. Spędziła w szpitalu trzy tygodnie. Teraz jest już zdrowa, ale apeluje o to, aby inni nie narażali swojego zdrowia i nie lekceważyli objawów.
Podziel się historią tej dziewczyny z innymi, aby uświadomić im, że objawy nie muszą być typowe!