Na warszawskim Targówku miały miejsce sceny, od których ciarki przechodzą po plecach. W roli głównej młoda pasażerka. Dziewczyna została zamknięta w pojeździe, ponieważ kierowca uznał, że stanowi ona zagrożenie dla innych. Chwilę później na miejscu zdarzenia pojawili się funkcjonariusze policji.
Co takiego zrobiła 18-latka? Znamy szczegóły.
Krwawe sceny w autobusie miejskim
Nie ma wątpliwości co do tego, że korzystając ze środków transportu publicznego chcielibyśmy, aby podróż była spokojna i mijała możliwie szybko. Zazwyczaj, jadąc tramwajem, metrem czy autobusem, jesteśmy pochłonięci własnymi sprawami. Zdarzają się jednak sytuacje, które mrożą krew w żyłach i pozostają na długo w pamięci.
Do jednego z takich zajść doszło w ostatnim czasie w autobusie miejskim na Targówku w Warszawie. Jak dowiadujemy się z portalu warszawawpigulce.pl, pewna 18-latka dostała szału.
Młoda dziewczyna chlapała krwią na pozostałych pasażerów i wybiła szybę. Krwi miało być naprawdę dużo, a 18-latka podkreślała, że rzucił ją ukochany, a sama ma wirusa HIV.
Kierowca autobusu postanowił zamknąć dziewczynę w pojeździe i powiadomić policję. Oprócz funkcjonariuszy na miejscu zdarzenia pojawiło się także pogotowie ratunkowe. 18-latkę obezwładniono i zawieziono do szpitala.
Służby zajmują się obecnie ustaleniem, co tak naprawdę się stało.