To człowiek, a nie dzikie zwierzę jest najbardziej agresywnym gatunkiem. Ingerujemy w przyrodę, zajmujemy terytoria odbierając przestrzeń życia wielu gatunkom i skazując je na wyginięcie.
Dzikie zwierzę nie atakuje bez powodu. Musi czuć, że ono samo, członek stada lub terytorium jest zagrożone.
Kiedy 11-letni chłopiec wpadł w londyńskim zoo za barierkę wybiegu dla goryli, mogło dojść do najgorszego. Znalazł się bowiem na terytorium, którego te silne zwierzęta miały prawo bronić.
Chłopiec po upadku leżał nieprzytomny, a wielkimi krokami zbliżał się do niego potężny samiec. Ludzie zamarli. Mogli tylko bezradnie patrzeć na to co się wydarzy. Jedni wstrzymali oddech, inni odwrócili wzrok.
Jednak samiec nie zaatakował chłopca. Spokojnie usiadł przy nim i uważnie mu się przyglądał.
Choć niemal każdy z obecnych spodziewał się najgorszego, goryl nie wykazał ani odrobiny agresji. W pewnym momencie wyciągnął ku chłopcu łapę i delikatnie pogładził go po plecach.
Potem goryl odszedł nieco dalej. Wtedy chłopiec się obudził i zaczął płakać. Sytuacja znów stała się napięta, bo to mogło zdenerwować goryle. Ten, który był najbliżej postanowił odsunąć się od dziecka na pewną odległość i zabrał też inne osobniki.
To była idealna okazja do ratunku. Dwóch obserwujących zdarzenie mężczyzn zeskoczyło na dół i błyskawicznie wyciągnęło chłopca.
Ta historia dowodzi, że zwierzęta są naprawdę mądre. Ten goryl dobrze ocenił sytuację. Wiedział, że nie jest zagrożony i że słabsze w tym przypadku jest bezbronne po upadku dziecko. Nie miał zamiaru go atakować, a nawet umożliwił akcję ratunkową oddalając się na pewną odległość. Zwierzęta to niesamowite istoty, przyznajcie sami…